Rozdział III
Była północ.
Nie pamiętam jak ściągnęłam z siebie sukienkę i poszłam pod prysznic. Woda lała się strumieniami a ja stałam jak zaczarowana. Po głowie cały czas chodził mi dzisiejszy wieczór. Od początku do końca. Każdy pocałunek i dotyk. Dlaczego tak szybko uciekłam z tej kolacji? Było tak bajecznie, że aż za bardzo. Obiecał kolacje w chmurach i dotrzymał słowa. I ten pocałunek. Zakręciło mi się w głowie i musiałam rękami oprzeć się o ścianę. Cały czas czułam na szyi jego oddech, jego uścisk i jego podniecenie......Dawno nie byłam z facetem i brakowało mi tego. Na sama myśl jak mógł potoczyć się wieczór dostałam rumieńców, których woda nie mogla zmyć. Ogarnęłam się i w końcu wyszłam spod prysznica owładnięta jedna myślą: czy we wtorek posunie się dalej? Czy ja tego rzeczywiście che?
Już leżałam w łóżku kiedy z wielka siłą ktoś dobijał się do moich drzwi. To był John.
- Hej, Ann zabrała karetka musisz ze mną jechać do szpitala.
Nie pamiętam jak ściągnęłam z siebie sukienkę i poszłam pod prysznic. Woda lała się strumieniami a ja stałam jak zaczarowana. Po głowie cały czas chodził mi dzisiejszy wieczór. Od początku do końca. Każdy pocałunek i dotyk. Dlaczego tak szybko uciekłam z tej kolacji? Było tak bajecznie, że aż za bardzo. Obiecał kolacje w chmurach i dotrzymał słowa. I ten pocałunek. Zakręciło mi się w głowie i musiałam rękami oprzeć się o ścianę. Cały czas czułam na szyi jego oddech, jego uścisk i jego podniecenie......Dawno nie byłam z facetem i brakowało mi tego. Na sama myśl jak mógł potoczyć się wieczór dostałam rumieńców, których woda nie mogla zmyć. Ogarnęłam się i w końcu wyszłam spod prysznica owładnięta jedna myślą: czy we wtorek posunie się dalej? Czy ja tego rzeczywiście che?
Już leżałam w łóżku kiedy z wielka siłą ktoś dobijał się do moich drzwi. To był John.
- Hej, Ann zabrała karetka musisz ze mną jechać do szpitala.
W jednej chwili oprzytomniałam. Nathan spadł na dalszy plan
teraz chciałam się dowiedzieć co się stało.
- Jak to karetka? Mów natychmiast coś się stało - zaczęłam ubierać spodnie i bluzkę.
- Byliśmy w kameleonie. Dzisiaj rozgrywki miesiąca wiec zebrało się naprawdę dużo ludzi nie tylko z naszego akademika - John opowiada z przejęciem – cały czas Ann była ze mną do chwili kiedy nie poszedłem grać. W zasadzie nie przejmowałem się tym ponieważ połowę ludzi znałem,Ann z reszta też. Kupiłem jej piwo i zacząłem grać. Po kilku minutach zauważyłem jak dwóch gości kolei się do niej ale znając Ann wiedziałem, że da sobie radę. Nie przewidziałem tego ze kolesie mogli wsypać jej czegoś do piwa. Po około kwadranse Ann zaczęła dziwnie się zachowywać. Jej ciało było jakby bez mocy. Ręce opuszczone wzdłuż ciała a głowa kiwała się na wszystkie strony. Ci goście kiwnęli do siebie znacząco i zaczęli wychodzić z Ann. Rzuciłem się w ich stronę a za mną mój partner w grze. Rozumiesz tyle ludzi a nikt nie zauważyli! - John był zbulwersowany i mocno zdenerwowany.
- Spokojnie! Ważne, że to zauważyłeś. Mów szybko do którego szpitala ja zawieźli?
- E ee na Reymonta.
- Dobra jedziemy tylko trzeba złapać taksówkę
Wypadliśmy z akademika jakby ktoś nas gonił. Jak zwykle żadnej wolnej taksówki. Sięgnęłam po telefon żeby zadzwonić i nagle za mną wyrosła postać Nathana.
- Pomóc? – zapytał.
- Dlaczego zawsze się pojawiasz kiedy jestem w opresji ?- zdobyłam się na sylaby uśmiech – musimy szybko dostać się do szpitala na Reymonta.
- Jak to karetka? Mów natychmiast coś się stało - zaczęłam ubierać spodnie i bluzkę.
- Byliśmy w kameleonie. Dzisiaj rozgrywki miesiąca wiec zebrało się naprawdę dużo ludzi nie tylko z naszego akademika - John opowiada z przejęciem – cały czas Ann była ze mną do chwili kiedy nie poszedłem grać. W zasadzie nie przejmowałem się tym ponieważ połowę ludzi znałem,Ann z reszta też. Kupiłem jej piwo i zacząłem grać. Po kilku minutach zauważyłem jak dwóch gości kolei się do niej ale znając Ann wiedziałem, że da sobie radę. Nie przewidziałem tego ze kolesie mogli wsypać jej czegoś do piwa. Po około kwadranse Ann zaczęła dziwnie się zachowywać. Jej ciało było jakby bez mocy. Ręce opuszczone wzdłuż ciała a głowa kiwała się na wszystkie strony. Ci goście kiwnęli do siebie znacząco i zaczęli wychodzić z Ann. Rzuciłem się w ich stronę a za mną mój partner w grze. Rozumiesz tyle ludzi a nikt nie zauważyli! - John był zbulwersowany i mocno zdenerwowany.
- Spokojnie! Ważne, że to zauważyłeś. Mów szybko do którego szpitala ja zawieźli?
- E ee na Reymonta.
- Dobra jedziemy tylko trzeba złapać taksówkę
Wypadliśmy z akademika jakby ktoś nas gonił. Jak zwykle żadnej wolnej taksówki. Sięgnęłam po telefon żeby zadzwonić i nagle za mną wyrosła postać Nathana.
- Pomóc? – zapytał.
- Dlaczego zawsze się pojawiasz kiedy jestem w opresji ?- zdobyłam się na sylaby uśmiech – musimy szybko dostać się do szpitala na Reymonta.
John bardzo ucieszył się z oferowanej pomocy. Blady jak ściana
pognał w kierunku wskazanego przez Nathana auta. Ruszyliśmy za nim. Zanim
jednak wsiedliśmy do środka zdążyłam zapytać:
– Co tu robisz?
– Jak opuszczałem parking to widziałem karetkę
parkująca pod akademikiem. Miałem przeczucie i zostałem.
– Nie rozumiem, przecież rozstaliśmy się jakąś
godzinę temu?
–
Powiedzmy, że lubię patrzeć w Twoje okno – z
udawaną powagą spojrzał prosto w moje oczy i otworzył drzwi auta.
W trakcie jazdy John sprawnie opowiedział Nathanowi całą
historię. Na miejscu przeczesaliśmy prawie wszystkie szpitalne pokoje w końcu
trafiliśmy na Ann. Leżała bezwładnie na łóżku i spokojnie spała. Lekarz, który
właśnie wychodził z jej pokoju nie chciał nam nic powiedzieć. Patrzyłam na Ann
przez drzwi i miałam nadzieje,że z tego wyjdzie. Niepostrzeżenie Nathan wymknął
się i udał do dyżurki lekarskiej. Wyszedł po krótkiej chwili:
–
Wasza koleżanka miała płukanie żołądka,
zrobili toksykologie i potwierdziło się najgorsze. Ktoś dosypał jej do piwa
pigułkę gwałtu. Na szczęście John zauważył w czas całe zajście i nic złego się
nie zdarzyło. Ann teraz musi odpocząć i jutro po południu zostanie wypisana ze
szpitala.
Stanęliśmy jak wryci. Jakim cudem Nathanowi udało się uzyskać te
informację. W tej chwili nie interesowało mnie to. Odruchowo rzuciłam się na
szyję Nathana i dziękowałam w przypływie radości.
John z zaskoczeniem obserwował jak go ściskam. W
czas się uspokoiłam jeszcze raz podziękowałam w imieniu moim i Ann i powoli
ruszyłam do wyjścia. Z mną szli chłopacy i dyskutowali o czymś zawzięcie. W
zasadzie już się nad tym nie zastanawiam. Cieszyłam się, że Ann już jutro
wyjdzie a teraz marzyłam o łóżku bo jutro rano trzeba wstać do pracy. Nathan
odwiózł nas pod Posejdona. Nie czekałam na żadne romantyczne czy też nie
pożegnanie. Opuściłam samochód ze słabym uśmiechem na ustach i skierowałam się
do drzwi. John zrobił to samo. Będąc już w pokoju z ciekawości wyjrzałam przez
okno ale po samochodzie Nathana ani śladu. Była godzina trzecia. Na nowo
owładnięta podnieceniem minionego wieczoru na wysokościach zasnęłam.
Sobota i niedziela minęły bez żadnych
komplikacji. Jak co tydzień stałam na promocjach tym razem z jogurtami i
modliłam się żeby Nathan nie zachciał robić zakupów w markecie gdzie
pracowałam. Na szczęście cisza i spokój.
Nie mogłam pojechać po Ann ale wieczorem w
niedziele odwiedziłam ją w jej pokoju.
–
Hej, jak się masz? - zapytałam
niepewnie.
–
Dobrze, nic w końcu się nie
stało. Płukanie żołądka i kilo mniej – starała się być zabawna i nawet jej to
wychodziło.
–
Naprawdę martwiłam się o Ciebie
a John o mało nie wyszedł z siebie.
–
Gdyby nie John to różnie mogło
się to skończyć. Ale nie chcę o tym myśleć. Wszystko dobrze się skończyło i od
dzisiaj pije piwo w butelce – zaśmiała się dziewczęco - Lepiej opowiadaj jak
kolacja służbowa?
–
Oh – zarumieniłam się i szybko
przypomniałam o niewinnym kłamstewku – dzięki, wszystko poszło jak po maśle.
Kolacja się udała i wszyscy byli zadowoleni. Tylko nie koniecznie ja ponieważ
nie przepadam za owocami morza a byliśmy w restauracji gdzie tylko to
serwowali. - uśmiechnęłam się nie pewnie. Źle mi z tym,że ją okłamałam. Będę
musiała jej wszystko wyjaśnić. Uważałam,że zasługuje na to.
Resztę wieczoru spędziłyśmy razem z Johnem w
pokoju Ann. Piliśmy ciepłą herbatę i opowiadaliśmy sobie śmieszne anegdoty z
naszego życia.
Nadszedł poniedziałek i nowy semestr.
Popołudniu Nathan napisał do mnie:
Wybacz ale jutrzejsze spotkanie muszę odwołać.
Przepraszam
N.
No chyba sobie żartuje. Nawet nie raczył
zadzwonić tylko SMS-a wysłał. Nie tego się po nim spodziewałam.
Wtorkowy wieczór runął a razem z nim moja
nadzieja na kolejne spotkanie z nim. Karciłam się w myślach za dzisiejsze
zakupy. Jak mogłam być aż tak naiwna i głupia. Taki facet nie zainteresuje się
kimś takim jak ja. Z zamyślenia wyrwała mnie Ann:
–
Idziesz na lunch przed
zajęciami? Wybieramy się z Johnem więc może pójdziesz z nami?
–
Dzięki ale muszę jeszcze
załatwić jedną sprawę. Jak się wyrobie to dotrę do was. Tam gdzie zawsze? -
skłamałam. Chciałam być sama
–
Tak, będziemy w Mohito – Ann
podstępnie podeszła do mnie i półszeptem zapytała – widziałaś tego kolegę
Johna?
Momentalnie zrobiło mi się gorąco i dziwna fala
zazdrości ogarnęła mnie.
–
Tak widziałam,dlaczego pytasz?
–
Bardzo pociągający i taki hmmm
tajemniczy.... Zdecydowanie takich facetów brakuje na rynku. Nie wiesz czy
kogoś ma?
Zatkało mnie. Skąd Ann wiedziała o Nathanie. Ale
musiałam jej odpowiedzieć cokolwiek.
–
Nie wiem czy kogoś ma chyba nie
– i od razu ugryzłam się w język. Wiedziałam, że Ann i Nathan leżą na tej samej
półce i więcej ich łączy ze sobą mnie niż mnie z nim. Zrezygnowana powiedziałam
jej, że ma na imię Nathan.
–
O resztę wypytaj Johna.
Mieszkali kiedyś razem w pokoju.
Ann wyszła ode mnie w podskokach a ja skołowana i
zła sama na siebie usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. I nagle
zapaliła się lampka w mojej głowie. Szybko chwyciłam telefon i napisałam
Rozumiem więc może przeniesiemy jutrzejszego
drinka na dzisiaj?
Mam wolny wieczór.
E.
Chyba trochę za odważnie ale skłaniała mnie ku
temu desperacja. Ann nie może go dostać.
Wiedziałam,że postawiłam wszystko na jedną kartę.
Jak się zgodzi to nie usiedzę na zajęciach a jak odmówi to nawet wołami mnie
nie wyciągną na kolejne spotkanie z nim. Raz się żyje.
Miałam wrażenie,że czas oczekiwania na wiadomość
od niego trwa wieczność. Zaczęłam składać pranie. Dokładnie składałam każda
bluzkę co chwila sprawdzając telefon. Jest! Przyszła wiadomość:
Nie wiedziałem,że tak zależy Ci na spotkaniu ze
mną :)
Dzisiaj mogę.
Będę po Ciebie około siódmej. Pasuje?
No pięknie i teraz wie,że ma nade mną władzę.
Głupia ja ale już nie było odwrotu. Ratowała mnie tylko riposta na jego pewność
w SMS-e:
Mam ochotę się dzisiaj napić. Nie nalegam.
Zawsze znajdę towarzysza do drinka.
Nie musisz po mnie przyjeżdżać, spotkamy się na
miejscu.
To powinno mu utrzeć trochę nosa. Byłam z siebie
dumna. A przede wszystkim cieszyłam się, że pierwsza się z nim spotkam niż Ann.
Nie dyskutuj! Będę o siódmej.
Do zobaczenia
Zdecydowałam nie odpisywać. Jeszcze tylko szkoła
i wolne. Nie mogłam się doczekać. Na zajęciach siedziałam niespokojnie. Z
ostatniego wykładu zrezygnowałam i popędziłam do akademika. Szybka kąpiel,
włosy w klasyczny koński ogon. Prowokacyjnie nie założyłam stanika. Nie wiem
dlaczego? Wyjątkowo mocno podkreśliłam oczy czarną kredką i mogę wychodzić.
Na parkingu czekał już Nathana samochód. Wyszedł
z niego i podszedł do mnie. Pocałował w policzek
– Cudownie wyglądasz
– Dziękuję – odpowiedziałam
równie swobodnie jak on.
– To co jedziemy czy od razu
idziemy do Ciebie? - zapytał z figlarnym uśmiechem i dodał – mam na myśli to,że
naprawdę wyglądasz zjawisko a prosiłem o skromniejszy strój – uśmiechnął się
szeroko z błyskiem w oku.
– Poczekaj jeszcze nie widziałeś
reszty – z ogromną satysfakcją wsiadłam do samochodu nie czekając za nim.
Dojechaliśmy do centrum miasta. Całe szczęście
nie było śniegu bo słabo widzę siebie na szpilkach w śniegu. Okazało się,że
daleko nie musieliśmy iść. Nathan zaprowadził nie do pubu ukrytego w piwnicy
okazałej kamienicy. Spodziewałam się raczej czegoś przytulnego i ciasnego,
czegoś w rodzaju buduaru. Taki klimat
czułam jak wchodziłam do środka. Szybko jednak uszedł w niepamięć ponieważ gdy
weszłam głębiej to wnętrze przerosło wszelkie moje oczekiwanie. Natychmiast
żałowałam swoich myśli. Wnętrze było jakby z marmuru. Na podłodze duże
połyskujące w kolorze grafitu płytki. Na ścianach dominował kolor bieli
pomieszany z tym samym grafitem co na podłodze. Pomieszczenie okazało się
bardzo duże i przestronne. Żadnego piwnicznego zaduchu. Widać było jak okna
wychodzą dosłownie na ulice. Widać było przez nie nogi przechodniów. Zabawny
widok. Jak na piwnice to lokal był wysoki. Na białym suficie był artystycznie
zawieszony granatowy materiał. Wyglądał jak fale na morzu a dodatkowo brokat na
nim połyskiwał od światła. Stoliki były rozstawione po bokach. Przy każdym
stoliku stała wysoka lampa z posrebrzanym abażurem. Zwróciłam uwagę, że nie
wszędzie paliły się lampy. Przy stolikach, przy których siedziały pary i
chciały trochę prywatności to gasiły światło i w ten sposób znajdowali się w cieniu.
Na wprost wejścia znajdował się bar. Po bokach baru również stały takie same
lampy jak i prze wejściu. Były one pewnym źródłem światła ponieważ nikt ich nie
gasił.
Nathan wziął ode mnie płaszcz. Jego wzrok utkwił
na wysokości mojego do połowy gołego, płaskiego brzucha. Chyba nie wiedział,że
na niego patrze ponieważ chciwie się oblizał i bez zwracania uwagi na mnie
przyciągnął mnie do siebie i szepnął:
–
To będzie bardzo długi wieczór,
Mała!
Uśmiechnęłam się i powoli ruszyłam w stronę baru.
Zamówiliśmy drinki o nieznanej mi nazwie. Nathan pokierował mnie w jeszcze
jasny kąt gdzie stał wolny stolik. Siedliśmy na miękkiej kanapie. Czułam się
trochę jak u cioci na kawie tylko towarzystwo lepsze. Nathan nie przestawał
patrzeć się na mnie pożądającym wzrokiem. Może lepiej by było gdybyśmy od razu
poszli do mnie. Przestań! Od pierwszej chwili kiedy go dzisiaj zobaczyłam to
same niemoralne myśli kręcą się po mojej głowie. Uspokój się i wypij drinka,
zagadaj czy coś, podpowiadała mi wewnętrzna ja.
–
Zła byłam na Ciebie,że
napisałeś a nie zadzwoniłeś żeby odwołać jutrzejsze spotkanie.
–
Naprawdę? Wybacz. Nie mogłem
rozmawiać ale za to Ty wzięłaś sprawy w swoje ręce inaczej nie siedzielibyśmy
dzisiaj tutaj – i znowu ten lubieżny uśmiech.
–
Co nie zmienia faktu, że domagam
się przeprosin – uniosłam się dumą czekając na jego ruch.
Nathan nie wiele czekając na jakiekolwiek sygnały
przysunął się do mnie i pocałował. Pocałunek był długi, namiętny i obiecujący.
Oddałam się cała temu jednemu pocałunkowi. Przestał a ja nadal byłam jak
zaczarowana. Otworzyłam oczy, Nathan był blisko mojej twarzy i łagodnie mi się
przyglądał kciukiem dotykając dolnej wargi. Uwolniłam się od niego i sięgnęłam
po drinka. Pij, dobrze Ci to zrobi w myślach mówiłam sama do siebie. Chciałam
zmienić temat ale pustka w głowie.
–
Jak się czuje wasza koleżanka?
- Nathan przerwał milczenie
–
Dziękuję wszystko dobrze,
dzięki za pomoc. Powiedz jakim cudem udało Ci się wyciągnąć informacje o stanie
zdrowia Ann? - o mało nie zapomniałam o jego odwiedzinach w dyżurce lekarskiej.
–
Musimy teraz o tym mówić –
spojrzał na mnie niewinnie – powiedzmy,że mam pewne znajomości.
–
Dlaczego jak zawsze chce
czegokolwiek dowiedzieć się o Tobie to zmieniasz temat? Jest aż tak źle –
uśmiechnęłam się zaczepnie i wzięłam kolejny łyk drinka.
–
Nie lubię o sobie mówić ale
możemy umówić się na wieczór szczerości.
–
Na czym ma polegać?
–
Pytanie za pytanie i tylko
szczere odpowiedzi – powiedział, ujął moją dłoń i pocałował cały czas patrząc
prosto w moje oczy.
Zatkało mnie. On chce się jeszcze ze mną spotykać.
Niebywałe jak przewrotny i zaskakujący może być ten świat.
–
Zgadzam się ale tym razem ja
wyznaczę miejsce spotkania, pasuje?
–
Pasuje – uśmiechnął się z
chłopięcą swobodą.
Wypiliśmy jeszcze po jednym drink. Nie
sądziłam,że wieczór z nim może być tak beztroski i relaksujący. Przez cały
dzień miałam ściśnięty żołądek na myśl o wieczorze. A teraz czułam się tak
dobrze w jego towarzystwie jak nigdy. Śmialiśmy się i cały czas rozmawialiśmy.
Ani myślał zgasić lampy.
To chyba jest jednak porządny facet.
Jeżeli tak to dlaczego akurat tu mnie
przyprowadził? Zastanawiałam się w myślach.
A może już mu się nie podobam?
No nie przecież umówił się na wieczór szczerości.
Dosyć tego, korzystaj z wieczoru ile się da,
radziła odważniejsza ja.
Przyszła kolej na trzeciego drinka, którego już
nie dopiłam. Nathan pomimo pogody zaproponował spacer po mieście. Nie miałam
pojęcia co planuje wówczas może nie byłabym aż tak marudna. Nie miałam siły iść
przez całe miasto nawet gdyby sto Nathanów mnie o to prosiło. Jednak kazałam
prowadzić się na spacer w nieznane mi dotąd zakamarki miasta. Nathan opowiadał
jak będąc jeszcze dzieckiem chodził z matką do parku w centrum i karmili
łabędzie na wodzie. Miło było sobie go wyobrazić małego i bezradnego.
Nathan przytulił mnie do siebie i dalej
prowadził. Szliśmy pod górę między bardzo starymi kamienicami. Przeszliśmy pod
murowanym mostem i wtedy Nathan kazał zamknąć mi oczy. Czułam ciepły oddech
Nathana i zdecydowane kroki. Czułam się bezpiecznie. Zakręciliśmy i
podprowadził mnie pod nie za wysokie ogrodzenie, mur. Przytulił się do mnie od
tyłu i kazał otworzyć oczy. Widok był fenomenalny. Gdzie tylko wzrokiem sięgnąć
to było widać dachy tych wszystkich starych kamienic. Gdzieniegdzie widać było okna na poddaszach. W niektórych
jeszcze toczyło się życie a w niektórych było już ciemno. Resztki śniegu
leniwie leżały na dachach. Światło lamp od dołu podświetlał budynki a od góry
duży srebrzysty księżyc. Miałam wrażenie jakbym była panią świata. Odwróciłam
się do Nathana i bez żadnego słowa rzuciłam się mu na szyję. Nie wiem jak długo
tuliłam się do niego. Poczułam jak odciąga moją głowę do tyłu i zaczyna całować
moją ciepła skórę na szyi, policzki ale ust nie ruszał. Zakręciło mi się w
głowie i nagle chciałam jeszcze i jeszcze.
Nathan z udawanym spokojem i satysfakcją
pociągnął mnie w głąb podwórza na którym się znajdowaliśmy. Pośrodku stał dom.
Nigdy bym nie przepuszczała o taki widok w centrum miasta. Zorientowałam się,
że całe wzgórze jest otoczone murem. W niektórych miejscach wysoki a w niektórych
niski, jak tam gdzie podziwialiśmy widoki.
Dom wyglądał racze jak stara forteca. Weszliśmy
do środka. Nathan bez przerwy przytulam mnie do siebie i czułam,że wdycha
zapach moich włosów, skóry. Podniecał mnie i to bardzo. Zorientowałam się,że
Jesteśmy w jego domu. Byliśmy sami. Było
cicho, ciemno i ciepło. Na chwilę Nathan puścił mnie pomagając mi się rozebrać.
Bez słowa ujął mnie za rękę i poprowadził przez szerokie chody na górę. Byłam
tak ogarnięta jego widokiem,że nie miałam głowy do rozglądania się po bokach.
Myślałam tylko o tym żeby znowu poczuć jego usta na moich. Czułam jak pod
bluzką sutki mi twardnieją i staja się widoczne. Zauważył to.
Stanęliśmy przed drzwiami do jego królestwa.
–
Chcesz? -zapytał i zaczął
gładzić mnie po brzuchu i coraz wyżej.
–
Chcę – powiedziałam bez namysłu
owładnięta uczuciem tęsknoty za mężczyzną.
Dotknął moich piersi. Głęboko wciągnęłam
powietrze. Weszliśmy do pokoju. Zauważyłam wielkie łoże i nic poza nim.
Podeszliśmy bliżej. Nathan całował z taka namiętnością z jaką żaden facet mnie
nie całował.
Nathan jeszcze raz wsunął ręce pod moja luźną
bluzkę. Czułam jak pięści moje nabrzmiałe sutki. Cały czas unikał moich ust.
Czułam jak ociera się o mnie swoją już twardą męskością. Całował ramiona, szyje
i z powrotem. Rozpiął swoja koszule i zrzucił ją z siebie w błyskawicznym
tempie. Jego ciało było muskularne i takie silne. Czułam jak ciarki przechodzą
moje ciało od strop po końcówki włosów. Spawnie
ściągnął moją spódnice i bluzkę. Skrępowana swoją nagością jeszcze bardziej
przywarłam do niego. Miałam na sobie tylko pończochy, majtki i nowe buty.
Nathan odsunął mnie od siebie i spojrzał. Powoli i dokładnie obserwował każdy
kawałek mojego ciała. Skuliłam się w sobie i opuściłam wzrok na podłogę. W
jednej chwili złapał mnie mocno za ramie i położył na łóżku. Jego dominacja i
siła sprawiły, że niczemu się nie przeciwstawiałam. Sama jego bliskość
powodowała, że już teraz chcę poczuć go w sobie. Jednocześnie rozkosznie było
czekać na niego.
Nathan położył się na boku przy mnie. W miedzy czasie ściągnął
swoje spodnie i bieliznę to samo zrobił z moimi majtkami. Leżałam sztywno na
plecach na wielkim łożu i czekałam za jego ruchem. Zaczął dotykać mojej szyi,
piersi i brzucha. Jego dotyk pali. Nagle blisko ucha usłyszałam jego szept:
- Nie ruszaj się tylko relaksuj – nie wiem czy świadomie czy też nie, cicho sapał i jęczał przy moim uchu. Dodatkowo doprowadzało mnie to erotycznego szału.
I na nowo zaczął dotykać mojego ciała. Jego język wędrował od jednego sutka do drugiego. Nie przestawał mnie dotykać coraz to niżej. Paliła mnie gorączka i modliłam się w duchu żeby mnie dotknął właśnie tam gdzie zaczęła się dręczą mnie gorączka. Zaczęłam się wić na łóżku a Nathan silnie przytrzymywał mnie i co jakiś czas szeptał do ucha żebym się uspokoiła. Cały czas czułam jego dużą, nabrzmiałą i gotowa do spenetrowania mojego wnętrza męskość. Na sama myśl zakręciło mi się w głowie. Nathan nie zwracał uwagi na moje wewnętrzne rozdarcie. Dotarł już do mojego łona.
- Rozłóż nogi - szepnął a ja posłusznie robiłam co mi kazał.
W końcu dotknął moje centrum gorączki. Głośno jęknęłam i nie na żarty zaczęłam się wić pod jego dotykiem.
- Jeszcze nie dochodzi poczekaj za mną - znowu szepnął i nie przestawał masować mojego łona. Nagle poczułam jak wsuwa palec w moje wnętrze. Wsuwał i wysuwał. Nie miałam już sił bronić się przed spełnieniem. Wtedy jego usta, które dotąd błądziły po moim ciele trafiły na moje. Jak głodne zwierzę rzuciłam się na nie i wcale się przed tym nie bronił. Wiedziałam, że potrzebował tego tak samo jak ja.
- Nie ruszaj się tylko relaksuj – nie wiem czy świadomie czy też nie, cicho sapał i jęczał przy moim uchu. Dodatkowo doprowadzało mnie to erotycznego szału.
I na nowo zaczął dotykać mojego ciała. Jego język wędrował od jednego sutka do drugiego. Nie przestawał mnie dotykać coraz to niżej. Paliła mnie gorączka i modliłam się w duchu żeby mnie dotknął właśnie tam gdzie zaczęła się dręczą mnie gorączka. Zaczęłam się wić na łóżku a Nathan silnie przytrzymywał mnie i co jakiś czas szeptał do ucha żebym się uspokoiła. Cały czas czułam jego dużą, nabrzmiałą i gotowa do spenetrowania mojego wnętrza męskość. Na sama myśl zakręciło mi się w głowie. Nathan nie zwracał uwagi na moje wewnętrzne rozdarcie. Dotarł już do mojego łona.
- Rozłóż nogi - szepnął a ja posłusznie robiłam co mi kazał.
W końcu dotknął moje centrum gorączki. Głośno jęknęłam i nie na żarty zaczęłam się wić pod jego dotykiem.
- Jeszcze nie dochodzi poczekaj za mną - znowu szepnął i nie przestawał masować mojego łona. Nagle poczułam jak wsuwa palec w moje wnętrze. Wsuwał i wysuwał. Nie miałam już sił bronić się przed spełnieniem. Wtedy jego usta, które dotąd błądziły po moim ciele trafiły na moje. Jak głodne zwierzę rzuciłam się na nie i wcale się przed tym nie bronił. Wiedziałam, że potrzebował tego tak samo jak ja.
Nathan wyczuł chwile i przestał. Leżałam w
szoku cały czas błądząc miedzy doznaniami. W końcu położył się miedzy moimi
nogami i wysuwając się delikatnie i bardzo powoli ostatni raz szepnął:
- Teraz będę cie rżnąc. Porządnie, solidnie rżnąc. Możesz krzyczeć do woli, nikt cie nie usłyszy.
- Teraz będę cie rżnąc. Porządnie, solidnie rżnąc. Możesz krzyczeć do woli, nikt cie nie usłyszy.
Niczego innego nie pragnęłam po jego grze
wstępnej. Z rozkoszą poddałam się jego ruchom. I zaczął posuwać się coraz mocniej i brutalniej. Byłam
na skraju emocjonalnym a moje ciało nie miało już siły dłużej czekać za nim. W
jednej chwili ogarnęła mnie zniewalająca fala rozkoszy. Nathan nadal posuwał
się w szaleńczym rytmie a ja traciłam kontakt z rzeczywistością.
Skończył z głośnym jęknięciem i opadł na mnie.
Obydwoje łapaliśmy oddech i powoli dochodziliśmy do siebie. Nie wiedziałam
czego mam się dalej spodziewać. Już się ubrać, grzecznie podziękować za wieczór
i wyjść. Czy może zatrzyma przy sobie przez te kilka godzin. Spojrzałam na niego a on z pewnego rodzaju czułością patrzył na mnie i głaskał
po policzku.
–
Dobra robota, Mała – uśmiechnął
się i wstał. Zniknął za drzwiami w drugim kącie pokoju, które dopiero teraz
zauważyłam.
Komentarze
Prześlij komentarz