Rozdział V


Oszalałam.
Apartament był przepiękny. Przestronny salon z dużą sofą na środku, fotele i stolik. Na jednej ze ścian  był wbudowany kominek. Mnóstwo świec i obrazów. Kolor zielony, beżowy i złoty majaczył mi przed oczami.
Duże przestronne okna które wychodziły na centrum Miasta. Widać było ratusz i łunę światłą nad starym miastem. I taras. Ogromny taras z drzewkami w ogromnych donicach, zestaw wypoczynkowy i lampeczki rozwieszone po całej jego długości. Z salonu przechodziło się do równie ogromnej sypialni z łóżkiem, w którym pomieściło by się tuzin ludzi. Tutaj dominowała biel ze złotem.
W zasadzie nie wiedziałam czy to złoto bo od samego wejścia kręciło mi się w głowie.
Czy przez alkohol czy z wrażenie nie wiem. Wiem, że chciałam jak najszybciej znaleźć się w tym łóżku razem z nim.
W cały apartamencie panował półmrok ocieplany światłem z bocznych lamp.
Zaczęłam chodzić po pokoju zerkając zalotnie na Nathana. Co jakiś czas potykając się o jakiś mebel. Szczególnie mi to nie przeszkadzało a Nathan miał niezły ubaw ze mnie. Bawiło go to, że chce ale nie mogę.
- Nie dzisiaj Mała chociaż jak na ciebie patrzę to nie wiem jak długo utrzymam siebie na wodzy – uśmiechnął się szeroko. W końcu on tez nie należał do najtrzeźwiejszych – Musisz odpocząć – dodał. - Od której zaczynasz jutro zajęcia ?
Czy on zawsze musi być taki hmm poukładany i zorganizowany?
- Juto mam same wykłady – mruknęłam czując jak ogarnia mnie fizyczne zmęczenie.
Jednak myśli goniły jedną za drugą. Pytania za pytaniem i to palenie w brzuchu.
Tyle chciałabym mu powiedzieć ale nie mogłam, uśmiechnęłam się tylko i w końcu usiadłam na fotelu.
- No to jutro masz wolne – zdecydował za mnie, znowu. Zbliżył się i szepnął prosto do ucha – Obiecuję Ci, że jutro nie wyjdziesz z sypialni do samego wieczora – i zaśmiał się enigmatycznie.
Przeszły mnie dreszcze. Spełnia się powiedzenie oczekiwanie wzmaga pożądanie.
Nie chciałam, żeby zobaczył mojego rumieńca, który pojawił się momentalnie. Ogarnij się Mała i powiedz coś, cokolwiek nawet jakby miało to zabrzmieć jak niezrozumiały bełkot:
- To trzmamm cię sooowo – odparłam i z dumą wstałam. Starając się trzymać pion powoli skierowałam się w stronę sypialni. Gorączkowo szukałam kolejnych drzwi gdzie będzie łazienka lub cokolwiek w tym temacie.
Nathan poszedł za mną. Przyglądał jak mocuję się z ubraniem a potem jak ładuję się pod prysznic. Było mi obojętnie czy na mnie patrzy czy nie. Skupiałam się tylko nad tym żeby zatopić się wodospad wody. Za bardzo nie mogłam się odnaleźć ale kiedy puściłam gorący strumień wody poczułam się o wiele lepiej. Nie wiem jak długo tak stałam.
W jednej chwili poczułam jak jego ręce dotykają moich ud, bioder i powoli wędrują ku górze. Przymknęłam oczy i czułam jak przenoszę się do innego świata. Gorącego i namiętnego. Tylko jeden jego dotyk wystarczył abym na powrót czuła to rozkoszne mrowienie w dole brzucha i strach, że może to zostać brutalnie przerwane. Jednak Nathan nie przestawał. Wszedł pod prysznic i cały czas mnie dotykając badał każdy skrawek mojego ciała. Całował moją szyję, ramiona.  Stałam do niego tyłem. Przyciągnął mnie do siebie i wtedy jego ręce powędrowały w stronę moich piersi. Wygięłam się do tyłu, oparłam głowę o jego ramię oddychając coraz szybciej. Woda otulała nas swoim ciepłem.  Zdecydowanie ale i zmysłowo masował moje piersi, schodząc w dół.  Brzuch, biodra znowu brzuch. W końcu znalazł drogę tam gdzie trawiła mnie gorączka. Jęknęłam. Jego ciało zadrżało ale nie przestawał. Jego dotyk palił a ja czułam jak krew zaczyna wrzeć w całym moim ciele. Zaczęłam powoli kołysać biodrami, chciałam go poczuć. Tak bardzo pragnęłam, żeby zrobił to, żeby ugasił ogień, który sam rozpalił. Nathana oddech również stał się nierówny, szybki. Ruchy coraz bardziej porywcze. Czułam jak tańczę nad rozgrzanym ogniem. Czekałam tylko na niego. Mrowienie w brzuchu zaczęło robić się nie do zniesienia.
Zdecydowanym ruchem odwrócił mnie w swoją stronę. Z szaleństwem w oczach zajrzał do moich. Strumienie wody obejmowały nasze złączone ciała.
Już mnie nie dotykał, nie pieścił, nie całował. Z otwartymi ustami nie odrywał ode mnie wzroku.
- Proszę – szepnęłam z błaganiem czując jak zaczynają mi się uginać nogi – nie przestawaj.
Uśmiechnął się tylko. Na powrót znalazł to miejsce. Mocno mnie złapał. Patrząc w prosto w oczy i czując jak uginam się pod jego dotykiem doprowadził mnie do granicy, która dzieliła mnie od nieopisanej rozkoszy.
Serce waliło mi jak szalone, oddech szybki urywany.
Ekstaza.
Opadłam na jego ramiona a on nadal mnie masując robił to już delikatniej, powoli aż przestał.
Owiniętą ręcznikiem usadowił mnie na łóżku. Pozostawałam jeszcze w upojeniu, nie do końca wiedziałam co się dzieje. Położyłam się na nieziemsko wygodniej poduszce i czułam, że odpływam. Bałam się, że to sen. To wszystkie takie nie wyraźne i piękne. Szukałam Nathana, choćby jego zarysu ale go nie było.
- Znowu go nie ma – nie zdążyłam pomyśleć kiedy poczułam jak kładzie się obok mnie.
Odwróciłam się do niego, przygarnął moje bezwładne ciało i przytulił. Głaskał mnie po włosach i patrzył na mnie tak ludzko. Tak jak nie on.
Mruczałam pod nosem jak mi dobrze, wtulając się w niego.
- Spodobałaś się moim kolegą – nagle powiedział.
- Ja?  -zdziwiłam się
- Ty – uśmiechnął się dopowiedział jakby do siebie – ale tym razem nie podzielę się z nimi.
- Cooo? – nie zrozumiałam co powiedział. Odpływałam
- Nic takiego, powiedziałem im tylko, że jesteś tylko moja!
Nic już więcej nie pamiętam, zasnęłam.

Obudził mnie koszmarny ból głowy. Nathana nie było. Dochodził do mnie głos z salonu. Ubrałam się w szlafrok i niepewnym krokiem otworzyłam drzwi. W salonie stał Nathan owinięty ręcznikiem do polowy i rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy mnie zauważył mrugnął okiem i odwrócił się w stronę okna. Czułam się niezręcznie, przeszłam przez salon dokładnie przyglądając się wnętrzu. Naprawdę było pięknie, jakby całe światło słońca schowało się w tym pokoju. Oparła się o ścianę i czekałam aż Nathan skończy rozmowę.
Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyły się i do pokoju wszedł kelner z wózkiem. Do środka wysunął się zapach kawy. Szczerze to o niczym innym nie marzyłam jak o mocnej, dobrej kawie. Skończył rozmowę i podszedł do mnie.
-         Dzień dobry. I jak się czujesz? - złapał mnie w pół i przyglądał się badawczo.
-         Dobrze - odparłam i czułam że mój wstyd przyjmuje najczerwieńsze barwy świata.
-         Dobrze? Żaden ból głowy, nic - pytał coraz bardziej rozbawiony.
-         No dobra, głowa mi pęka i  marzę tylko o kawie i jakiejś tabletce
-         To będziesz musiała poprosić. Ładnie poprosić - uśmiechnął się.
-         Nie drocz się że mną, nie mam na to sił. Proszę - i wjechała "Ann" i jej duże oczy.
-         A jednak mnie jeszcze nie przekonałaś - cały czas uśmiechając usadowił się wygodnie na sofie i mnie obserwował. - Wczoraj miałaś dużo więcej wigoru i byłaś dużo bardziej śmielsza - teraz to już śmiał się w głos ale tak jakoś tajemniczo, zawadiacko.
Matko!! Jak też on mnie kręcił. Jedno spojrzenie a jestem jego. Jego głos powodował, że mi serce staje a spojrzenie rozbierał, pieści, całuję.
Znowu fala gorąca mnie oblała.  
Nie wiem jak on to robi ale nawet na mega kacu jestem jego i zrobię co zechce.
Z wczorajszego pijaństwa zaczęła się budzić moja rozsądniejsza połowa. Zaczęła protestować jednak ja już stałam przed nim i rozwiązywałam szlafrok.
Upadł na podłogę.
-         Co chcesz żebym zrobiła? - zapytałam mało pewnie z drganiem w głosie.
-         Usiądź
Nie potrzebowałam wskazówki, czułam intuicyjnie, że czeka na mnie w swojej gotowości.
Usiadłam na nim okrakiem. Jego ręce zacisnęły się na moich biodrach. Usta zawędrowały do moich piersi. Były już nabrzmiałe z podniecenia a jego dotyk dolewał tylko oliwy do ognia. Czułam się na powrót pijana, ból głowy zniknął i znowu czułam niespokojnie przyjemne mrowienie. Pomyślałam jak długo on wytrzyma, czy weźmie w końcu to czego chce i czego ja pragnę. Nie wiem… Nie umiałam skupić się na niczym. A on cały czas mnie pieścił, całował i przyglądał mi się jak wije pod jego dotykiem. Zaczęłam całować jego szyje, ramiona. Wbijałam paznokcie w jego plecy, ocierałam się o niego a on mruczał raz po raz.
Dosyć! Resztkami silnej woli spróbowałam przestać, oderwać się od niego.
Spojrzał na mnie zdziwiony
- Czy teraz zasłużyłam na kawę? - spróbowałam uśmiechnąć się zalotnie nie patrząc mu w oczy.
Zaskoczony moim pytaniem, spojrzał niezrozumiale a potem oparł ręce na oparciu sofy niczym pan i władca. Uśmiechnął z wyższością.
- Zasłużyłaś. – odprowadził mnie wzrokiem kiedy całkiem naga poszłam nalać sobie kawy.
-Też chcesz – rzuciłam jakby od niechcenia. Miałam nadzieje, że nie wyczuje mojego napięcia i wciąż narastającego podniecenia.
- Bardzo proszę. Czarna bez dodatków.
Przyniosłam kawę. Chciała się ubrać, chociaż trochę okryć ale Nathan nie pozwolił mi na to.
- To ci nie będzie potrzebne – i odrzucił szlafrok w dal pokoju.
Z podkurczonymi nogami dopijałam kawę. Jak mi było dobrze. Zimowe słońce było coraz mocniejsze. Byłam w obcym miejscu z mniej obcym panem ale czułam się cudownie. Nie myślałam o szkole ani o pracy. Nie wiedziałam co dzieje się w akademiku u Johna i Ann.
A właśnie Ann. Uśmiechnęłam się do siebie. Nie zauważyłam, że Nathan mnie obserwuje.
- Ci cię tak rozbawiło?
- Nie nic, takie zbłąkane myśli.
- A jednak. Chcę wiedzieć – nalegał
- Ann.
- Ann?
- Ostatnia wasza rozmowa i jej mina – znowu uśmiech.
- Co w tym takiego śmiesznego?
- No wiesz, Ann ma raczej powodzenie u facetów. A Ty nie lecisz na jej hmmm sztuczki.
- Daj spokój Mała – śmiech – takich jak ona to jest pełno na mieście ale takich jak ty - zamyślił się – nie ma – dokończył.
- Daj spokój. Przecież wiem jak jest. Czarna, niewyraźna Mała
- Z pięknym uśmiecham, boskim ciałem i – nie dokończył.
- I??
- I tajemnicą. Chcę Cię odkryć.
Ja tajemnicą? Ja!!?? Ta kawa chyba źle mu robi. Nie ma bardziej zwyczajnej i otwartej dziewczyny ode mnie. Ale jak tak chce to niech będzie. Ja tam go nie będę uświadamiać. Uśmiechnęłam się znowu.
Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Mojego telefonu.
- To mój – ze zdziwieniem zaczęłam szukać torebki ale po narastających dźwiękach szybko go znalazłam. To była Emma z mojej grupy.
- Hej Emma, co jest?
- Mała, profesor ze struktur przestrzennych miast zadał prezentację. Będziesz ze mną w parze, proszę zgódź się.
- Dobrze, dobrze będę. Na kiedy?
- Mamy dwa tygodnie.
- To damy rade .
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy i pożegnam się z nią.
- Co za dwa tygodnie? – zapytał Nathan podchodząc do mnie z kubkiem nowo nalanej kawy.
- Prezentacja do szkoły. Nuda
Wzięłam duży łyk kawy i skierowałam z powrotem w stronę sofy.
- Gdzie idziesz – zapytał jakby za ostro Nathan.
- Usiąść, nie mogę.
- Nie – odparł.
Ze stolika stojącego obok podał mi ładnie opakowany pudło.
- Przebierz się i chodź do mnie
- Ale ja nie mogę przyjąć…
- Możesz – uciął i wszedł do sypialni i zasunął za sobą ogromne drzwi.
Stanęłam jak wryta. W jednej ręce niedopita kawa, w drugiej pudło z czym, nie wiem. W ogóle to co to jest. Co on znowu wymyślił. W co ja brnę. Chociaż interesowało mnie czym tym razem mnie zaskoczy. A raz kozie śmierć. Idę w to. Rozejrzałam się po salonie. Okazało się, że jest tam jeszcze jedna para drzwi. Niespodzianka – jeszcze jedna łazienka. Weszłam do środka, obmywszy twarz zabrałam się do rozpakowywania pudła. Była tam czarna koronkowa bielizna. Nigdy takiej nie miałam. Nie miałam okazji i kasy, żeby taką kupić. Co robić, przebrać się, nie przebierać. Dodatkowo były jeszcze czarne pończochy i perfum. Perfum!? Nie wierze nawet to chce mnie narzucić. Z reszta nie wiem. Miałam za duży mętlik w głowie. Ale dobrze jak takie klimaty pan lubi to niech tak zostanie, pomyślałam i bezwiednie oblizałam górną wargę. Musze przyznać, że pomimo pewnego rodzaju zakłopotania sprawiało mi to frajdę. Nowe doświadczenia, doznania. A dalej zobaczymy dokąd mnie to doprowadzi.
- No dobra, do dzieła Mała – powiedziałam do siebie.
Na samą myśl co będzie się działo w sypialni dostałam gęsiej skóry. Podniecenie wróciło taki samo jak sprzed godziny jak nie większe.
Przebrałam się w idealnie dopasowaną bielizną, nałożyłam pończochy. Jeszcze szpilek mi brakuje i czerwonej szminki i było by idealnie. Rozpuściłam włosy, w miarę możliwości ułożyłam je w udawany nieład.  Niestety czasowy brak tych gadżetów- musiał zastąpić zapach podarowanych perfum. Pięknie pachniał. Zmysłowo z lekką nutą zadzioru i tajemnicy.
- Ma gust – powiedziałam i udałam się w stronę salonu.
Zza drzwi słychać było muzykę. Nie wiem co to było ale przypominało ciężkie choć spokojne brzmienie basów pomieszane z jasnymi nutami fortepianu.
Rozsunęłam drzwi.
Ukazał mi się pokój, który sprzed godziny wyglądał na zwykła sypianie. Teraz panował tam półmrok. Gdzie nie gdzie były zapalone świece. Okna zasnute ciężkimi zasłonami, które nie przepuszczały najmniejszego promienia słońca. Nathan stał w drzwiach łazienki i trzymał w ręce szklankę z wodą.
Podszedł do mnie. Wtulił głowę w moje włosy. Szepnął:
 - Ślicznie wyglądasz – i podał mi szklankę – Wypij to. Dobrze Ci to zrobi.
Wpatrzona w jego oczy wypiłam bez mrugnięcia.
- A teraz chodź do mnie – podał mi rękę i poprowadził w stronę łóżka.
Badawczo mnie oglądał, w półuśmiechu z pożądaniem w oczach.
Czułam się jak zaczarowana. Prowadzona przez niego nie panowałam nad sobą, nad zmysłami, nad niczym. Nie był to objaw wypitego napoju. Powodem była atmosfera, napięcie między nami. Od samych spojrzeń szły iskry, od dotyku ogień a co dalej to już nie wiem…
Nathan pozostawał cały czas owinięty ręcznikiem chociaż widziałam, że coraz większy miał problem z utrzymaniem go na miejscu. Obszedł mnie dookoła. Stałam jak sparaliżowana i czekałam za jego ruchem, za jego dotykiem. W końcu zaczął.
Dotknął moich bioder, koncentrując się na pośladkach. Moje plecy, ramiona szyja. Zaczął smakować każdy kawałek mojego ciała. Doszedł do uszu. Nie wiedziałam, że maja one tak wielki wpływ erogenny. Zakręciło mi się w głowie. Jęknęłam.
- Ciiiii –szepnął i zakrył mi usta ręką.
Druga ręką zaczął błądzić po moim ciele.
- Od wczoraj czekałem za Tobą, wiesz? Od wczoraj myślę tylko o tym , ze wtopić się w Ciebie – powiedział i coraz mocniej zaczął dotykać moich piersi, bioder, brzucha – Ale jeszcze nie teraz, wcześniej zrobisz coś dla mnie.
Odwrócił mnie ku sobie i zdecydowanym ruchem ręki sprowadził mnie na dół. Uklękłam a on z satysfakcją i dominacją ściągnął ręcznik. Objął moją głowę, włosy i zaczął prowadzić w swoim kierunku. Nie ulegało wątpliwości czego się spodziewał a ja dobrze wiedziałam co mam robić.  Ujęłam jego męskość w dłoń. Była ogromna. Nie zastanawiając się zaczęłam go pieścić. Pocałunki, muśnięcia językiem, ssanie. W końcu wzięłam go do ust. Nathan jęknął. Powoli coraz szybciej zaczęłam brać go do ust. Muskając językiem co jakiś czas. On wziął w garść moje włosy i sam zaczął nadawać rytm. Czasami szybszy a czasami wolniejszy. Czułam, ze ta zabawa podnieca mnie jeszcze bardziej. W końcu odgiął moją głowę w tył i z rozmarzonym wzrokiem pokierował mnie w stronę łóżka. Rzucił mnie na nie a potem sam usadowił się nade mną. Zaczął ściągać majtki potem stanik. Całował tam skąd pochodziło największe podniecenie. Wygięłam się i starałam się zrobić mu jak najlepsze dojście do mnie. Czułam ja wsuwa we mnie palec a może to nie była palec. Poczułam wibracje. Otworzyłam ze zdziwieniem oczy a on uśmiechnął się rozbawiony i nie przestawał dostarczać mi rozkoszy. Czułam jak rozdzieram się na kawałki. Jak moje ciało zaczyna współgrać razem z wibratorem. Doprowadzał nie do szału ale to jeszcze nie było to. Cały czas czekałam za nim aż on mnie posiądzie i będzie dominować nade mną.
W końcu się doczekałam. Chwilę trwało zanim usadowił się między moimi udami. Wsuną się do środka i zaczął przeć na przód. I wtedy poczułam, że spełnienie nadchodzi. Nie byłam w stanie nad tym zapanować. Nie mogłam też zapanować nad jękami, które powoli przeradzały się w krzyk. Było mi tak nieziemsko dobrze. On cały czas parł a ja za każdym razem zatracałam się coraz bardziej.
Przestał.
Sapiąc odwrócił mnie tyłem do siebie. Znowu zaczął penetrując mnie jeszcze głębiej. Czułam, że nogi zaczynają drżeć a całe ciało napina się od jego pchnięć. Nie wiem co było dalej. Poczułam tylko rozkosz jakiej nikt mi w życiu nie dał. Opadłam na łóżko. Nathan z przyśpieszonym oddechem ułożył się blisko mnie i pocałował w usta.
Cały czas czułam jakby był we mnie i dawał mi rozkosz. Nie umiałam tego opanować ale też nie chciałam. Cudowne uczucie.
Na tym się jednak nie skończyło. Powoli wracałam  do równego oddechu gdy poczułam jak Nathan rozsuwa moje nogi i na powrót zaczyna mnie dotykać. Masuje i powoduje, że moje ciało zaczyna drgać przy każdym jego dotyku. Nie miałam sił protestować. Czułam się wykończona a to co on teraz robi powodowało, że uczucie ekstazy nie odchodziło. Wręcz przeciwnie narastało ze zdwojoną mocą. Znowu użył wibratora. Tym razem nie przestając masować mnie po udach, podbrzuszu i tym miejscu, z którego pochodziło najwięcej doznań. Zaczęłam się wić i prosić, żeby przestał. Nie miałam sił na kolejne rozdarcie. On jednak nie przestawał. Przyglądając mi się uważnie dopiął swego. Krzyknęłam w uniesieniu a ruchy spazmatyczne owładnęły moim ciałem.
- Już dobrze – szybki położy się koło mnie i przytulił.
Cały czas z drgawkami na ciele przywarłam do niego i odpłynęłam.
Obudził mnie jego dotyk. Gładził moje nagie piersi, przyglądał się i uśmiechał.
- Długo spałam? – zapytałam lekko zachrypnięta.
- Dwie godzinki.
- Co? Dwie godziny?! – krzyknęłam.
- A śpieszysz się gdzieś? – zapytał cały czas dotykając i pieszcząc moje ciało.
- No nie ale kiedyś trzeba stąd wyjść – zaczęłam wymyślać, głupio mi się zrobiło, że tak wyskoczyłam z tymi dwiema godzinami
- Mamy jeszcze czas – uspokoił mnie Nathan a jego ręce zaczęły błądzić po moich udach.
- Nie możemy tutaj zostać nie wiadomo jak długo. To przecież hotel, doba kiedyś się skończy.
- O hotel się nie martw. Na ten apartament nie ma dzisiaj chętnych oprócz nas – i znowu uśmiechnął się tajemniczo.
- Ale wiesz, że muszę dzisiaj wracać – odważyłam się powiedzieć na głos to co może zakłócić ta bajkę w której teraz trwamy.
- Wiem, ale daj nam jeszcze trochę czasu – i zaczął mnie całować po szyi co jakiś czas kąsając w ucho.
- No to może jakieś śniadanie, co? – zapytałam zakłopotana. Nie miałam siły na nowe igraszki a najwyraźniej Nathan do nich dążył. Mądra ja chciała zostawić coś na później.
Głośno westchnął i położył się obok nie.
- Masz racje, zaraz coś zamówię – i bez żadnych emocji zamówił przez hotelowy telefon dwa zestawy obiadowe i białe wytrawne wino.
Cóż pozostało nam tylko poleżeć i poczekać.
Miałam mętlik w głowie. Co ja tak naprawdę robię. Tutaj w tym łóżku razem z nim. Z facetem, który nie wiadomo skąd się wziął zawrócił mi w głowie i cały czas utrzymuje ten stan. Dlaczego ja? Zadawałam sobie pytanie. W tym czasie Nathan wstał i bez słowa udał się pod prysznic.
Przemknęła mi głupia myśl przez głowę: przecież nie będę gorsza od niego.
Wstałam za nim i weszłam do łazienki. Nie dołączyłam do niego. Oparłam się o ścianę i w połowie owinięta prześcieradłem przypatrywałam mu się. Obserwowałam jak każdy mięsień na jego ciele napina się. Jego uda, ramiona, brzuch. Wyglądały jakby zostały wykute z kamienia. Po krótkiej chwili Nathan zorientował się, że go obserwuje ale nie przeszkadzało mu to w kąpieli. Zaprosił mnie gestem ręki do środka ale uśmiechnęłam się tylko i oblizując górną wargę skupiłam się na jego męskości. Czułam jak krew znowu uderza mi do głowy.
- Byłam z nim. Tak byłaś z nim i to nie raz – powtarzałam w myślach a wewnętrzna ja skakała z radości wyczekując kolejnego razu.
Patrzyłam na niego jak zaczarowana. On zdążył wyjść spod prysznica a ja nadal stałam i uśmiechałam się do siebie. Chyba to do mnie nie docierało. Jak długo może to trwać? Jeszcze miesiąc może pół roku. Znudzi się i znajdzie inną.  Mała przestań, żyj chwilą albo zamknij się w pokoju i nie wychodź. Wtedy będziesz bezpieczna – drwiła moja niepokorna ja. Idź za nim i korzystaj z jego osoby. Z jego dotyku. Oj Mała przecież nie muszę ci podpowiadać co robić,……. Karciłam samą siebie.
No już do boju!
Poszłam za nim. Cały czas mu się przyglądając doszłam do wniosku, że tak naprawdę to nic o nim nie wiem. Już dawno postanowiłam, że wypytam go o jego życie i zdecydowałam, że teraz to jest ten czas.
- Powiedz mi – nieśmiało zaczęłam – czym ty się właściwie zajmujesz? Sprawiasz wrażenie nazbyt pewnego siebie i opanowanego. Wynika to z twojej pracy?
Nie odpowiadał, patrzył na mnie jakby szukał odpowiedzi. No przecież ja cię jej nie dam, myślałam
- Pewny siebie to taki typ człowieka. Opanowany z potrzeby.
- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie – drążyłam temat..
- Jak zdążyłaś się zorientować jestem właścicielem hoteli. Sieci hoteli. W tym, w którym się teraz znajdujemy też jest mój. To jest moja praca.
- Hotele? Przecież masz od tego ludzi. Co jeszcze robisz? – stałam się bardziej dociekliwa niż planowałam.
- Oj Mała – uśmiechną się i podszedł do mnie – jeżdżę konno, uprawiam wspinaczkę wysokogórską i jak tylko mam czas to wyjeżdżam w góry. Czytam – jakby zadrwił.
- I śledzisz ludzi – dodałam ze złośliwością.
- Ale tylko tych, których warto śledzić – i pocałował mnie w czubek nosa.
- Ej no poważnie pytam – zaczęłam się poddawać bo coś czułam, że dzisiaj to nie dzień na wyciąganie informacji.
- Emilio wiesz o mnie więcej niż ktokolwiek – powiedział i wrócił na swoje miejsce.
Znowu to imię. Nie przywykłam do niego.
- To znaczy, że nikt nic o Tobie nie wie – odparłam i poszłam pod prysznic. Nie chciało mi się ciągnąc go za język. Jak nie chce to nie niech nie mówi. Kiedyś w końcu mi się uda. O i mam nawet plan, upije go i już. Zaśmiałam się w głos i weszłam do łazienki.
Gdy wyszłam w salonie unosił się zapach jedzenia. Nie wiem co to było ale na pewno nie płatki z jogurtem.
Zjedliśmy pyszny obiad z krewetkami w roli głównej. Nie odzywając się do siebie. Pomimo tego czułam się swobodnie chociaż bym tylko w szlafroku z hotelowymi kapciami na nogach.
Co jakiś czas Nathan spoglądał na mnie a ja uśmiechałam się. W tle leciał stary jazz. Za oknem pojawiły się płatki śniegu. W moim mniemaniu taka rozkosz w środku dnia. Chociaż nadal czułam się zmęczona próbowałam czerpać z tego popołudnia jak najwięcej. Chciałam zapamiętać każdy jego ruch, gest, uśmiech, spojrzenie. Trochę onieśmielał.
I wróciliśmy do punktu wyjścia.
Ja, on i narastające pożądanie.
- Nathan – powiedziałam na głos jego imię, jak dziwnie ono brzmiało – pozwólmy rosnąc temu pożądaniu – nazwałam to po imieniu sama będąc w szoku.
- Obiecałem Ci, że do wieczora nie opuścisz sypialni. No jak wolisz salonu. – Spojrzał wymownie a ja nie wiedziałam jak ominąć jego wzrok.
- Nie puszcze się do akademika, jeszcze nie teraz. – i odszedł do mnie, nie zważając na moją obojętność.
Oczywiście, że udawałam bo wystarczył tylko jeden gest a była m w gotowości go przyjąć.
Tym razem odbyło się to bez żadnej gry wstępnej. Posiadł mnie w salonie na sofie. Dotykał, całował z taką namiętnością, że nie chciałam żeby przestawał. Pomimo wyczerpania jakie czułam chciałam jeszcze i jeszcze. Chociaż nie trwało to długa to znowu dostarczył mi takich emocji, o których tylko mogłam śnić. Po wszystkim wstał i powiedział:
- Nie ubieraj się jeszcze – zażądał i wyszedł do sypialni.
Gdy przyszedł niósł w ręce aparat. Zdążyłam się okryć i trach zdjęcie.
- Musze cię mieć, chociażby na zdjęciu.
Czułam się skołowana i szczerze trochę zniesmaczona. Zaczęłam sobie tłumaczyć, ze sama mogłam zrobić mu fotkę jak na przykład pod prysznicem i sobie mieć. A co! No ale za późno.
Przyszedł ten czas kiedy trzeba było się zbierać.
Z nie chęcią opuszczałam apartament. Już teraz majaczyły mi w głowie wspomnienia, które długo mnie nie opuszczą. W rytm lekkiej muzyki puszczanej w lokalnym radiu podjechaliśmy pod akademik.
Oszołomiona nocą i dniem z Nathanem nie przyjmowałam do świadomości to co widzę.
Pod akademikiem stały radiowozy policji. Grupka studentów stałą pod budynkiem i zawzięcie dyskutować a o czymś.
Oszołomiona wyszłam z auta. Nathan ze swoim słynnym opanowaniem wyszedł krótko po mnie.
Od razu do nas przybiegła Ann i John.
- Kris!- krzyknęła Ann.
- Co z Krisem – dopytywałam się i zaczęłam czuć niepokój.
- Policja go zgarnęła  - dopowiedział John – Znaleźli przy nim narkotyki.
- Ale przecież on już nie bierze – odparłam nic nie rozumiejąc
- No właśnie, a jednak znaleźli. Eksmitując go z akademika. Co z uczelnia, nie wiem – mówiła Ann.
W tej chwili odwróciłam się do Nathana.
- Powiedz, że nie miałeś z tym nic wspólnego!! – krzyknęłam
Milczał.
- Powiedz!!- zażądałam
Złapał mnie mocno za nadgarstek i wycedził przez zęby:
- Taki nikt jak on nie będzie zatruwał powietrza wokół ciebie – puścił i poszedł do samochodu.
Odjechał.









Komentarze

Popularne posty